Użytkownicy : Jest zima - 30*C wilki sobie trudno radzą w takich warunkach , brak jedzenia , muszą chodzić na farmę coś upolować co jest bardzo niebezpieczne , a teraz mało zwierząt stoi na pastwiskach , Jak mamy przeżyć ??NO JAK !? , Sokrates ,Sonya ,Zoya , Radar ,Schadwon , Hantara , BlackRose , Nevin , Kih , Lexle , Yakima . Mederatorzy -BlackRose , Hantara . Admin - Schadown
Schadown stanął - Jeśli chcesz iść ze mną , to powiedz . BlackRose ani drgnęła , a on nawet sie nie odwrócił , żeby zobacyzć czy idzie za nim ...Poszedł w stronę wyroczni miłości , znów ...
Offline
BlackRose pomyslala ''dlaczego on caly czas chodzi do tej wyroczni...?'' polozyla sie w sniego, ulozyla glowe na lapach i patrzyla w niebo, wygladala jak smutny pies, duzo ja laczylo z psem, sama nie wiedziala dlaczego...
Offline
Hantara chyba zgadła jej myśli, te dlaczego. - Ponieważ jesteśmy bliską rodziną psów. jesteśmy psowatymi. Mnie i Schadown'a też łączy wiele rzeczy. My, to dzikie psy. - uśmiechnęła się i usiadła.
Offline
- wreszcie ktoś to powiedział . Pochwalił Hantarę i ruszył w inną stronę tym razem w stronę Lśniącego niebezpieczeństwa !!!
Offline
- nie idz tam! tam jest niebespiecznie! zawsze sa tam toczone jakies krwawe walki! - przestraszyla sie nieco o Schadown'a - i tam sa potwory! - pobiegla za wilkami, bardzo sie bala
Offline
Skomlejąca wilczyca weszła na polanę, położyła się przy strumyku, jej krew barwiła czysty i przejżysty strumyk...
Offline
BlackRose leżała, może rany się zagoiły, ale za puźno, serce jej nie biło a krew w żyłach zanikała. Może była jeszcze jakaś szansa, ale niewielka...
Offline
Nagle BlackRose się obudziła, otworzyła oczy i spojżała na Schadowna, nagle szybko usiadła - czy ty...płaczesz...? - spytała się niepewnie, chciała się zabić za to pytanie...
Offline
Nikt się nie przejmował Hantarą, a spod ciężaru wyłowanego przez skałę która ją przygniotła lała się masa krwi
Offline