Użytkownicy : Jest zima - 30*C wilki sobie trudno radzą w takich warunkach , brak jedzenia , muszą chodzić na farmę coś upolować co jest bardzo niebezpieczne , a teraz mało zwierząt stoi na pastwiskach , Jak mamy przeżyć ??NO JAK !? , Sokrates ,Sonya ,Zoya , Radar ,Schadwon , Hantara , BlackRose , Nevin , Kih , Lexle , Yakima . Mederatorzy -BlackRose , Hantara . Admin - Schadown
Idzie się do tego drogą żwirową . Po drodze mijasz wodę i most . Lśniące niebezpieczeństwo to MIASTO . Pełno ludzi : Policjantów , przechodni , strażaków i SAMOCHODÓW . Mało jest śmiałków ale może ktoś spróbuje ?
Offline
- Jasne. - powiedziała Hantara. Poraz pierwszy przeszywał ją strach... Dziwne uczucie.
Offline
BlackRose zobaczyla dwunozne potwory, zaczela krzyczec, swiatla samochodow ja oslepialy, byla na srodku mostu, prawie by ja samochod przejechal, byla w szoku, ludzie krzyczeli i uciekali, kilka samochodow sie zderzylo. BlackRose zaczela biec w miasto, ludzie wyciagali dziwne pikajace cos i dawali to sobie do glowy i gadali. Wilczyca bala sie jak nigdy...Jakis wariat zaczal do niej strzelac z pistoletu, ona biegla po srodku ulicy, coraz wiecej zderzen i wypadkow, ludzie migali jej czyms w oczy (aparat fotograficzny) Byla wystraszona i oslepiona, biegla na slepaka, miala zamkniete oczy...
Offline
Schadown zobaczył BlackRose - Panuj nad emocjami . Powiedział do niej wziąwszy ją lekko za kark - Teraz musimy uciekać . Skarcił ją . Schadown powiedział do Hantary - A gdzie twój Romeo , Zoya , potrzebujemy go ?
Offline
- Zoya? Po drugiej stronie miasta. Teraz jednak dbajmy o siebie! Rozpostarła skrzydła i leciała przed Shadownem i
BlackRose. Zawyła by go sprowadzić.
Offline
- Co ty robisz ?? Ty jesteś wilkiem a nie ptakiem , co ludzie będą wiedzili że jesteśmy magicznie , myśl logicznie . Powiedział mroźno . - Dobra sam sobie zawołam swojego Romea . - Auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.....Zawył tak głośno że każdy by usłyszał
Offline
BlackRose wyrwala sie mu z pyska i zaczela biec w las, czula niechec do siebie, wiedziala, ze zrobila cos zle i nie chciala sobie tego wybaczyc, myslala, ze Schadown nie bedzie jej juz lubial...Siedziala gdzies w dziurze skulona i plakala, chciala byc sama i sie uspokoic. Strasznie nie lubiala tego uczucia...smutku...
Offline
- Hm... - mruknął przeraźliwie (prawie jak lew) ryknął. Ludzie zaczeli uciekać, a Zoya rzucił się na człowieka i zagryzł.
Offline
- Żyć? Chcesz mnie zabić? Ohh, oh... Tylko się nie zagotuj... - mówi lekko żartobliwie. (nie wie, że Schadown nie lubi takich kawałów)
Offline